Świst przelatującego milimetry od ucha tłuczka, pogoń za przeciwnikiem kilkadziesiąt metrów nad ziemią i oto na horyzoncie pojawia się on – mały, błyszczący i tak drogocenny – złoty znicz. Lecisz po niego, wyprzedzając szukającego przeciwnej drużyny. Łapiesz małą kulkę i tym samym kończysz grę. Twoja drużyna właśnie zdobyła sto pięćdziesiąt punktów i wygrała ważny mecz. Tak to wyglądało w magicznym świecie Harry’ego Pottera. A jak to wygląda u „mugoli”? W miniony weekend miałam przyjemność przekonać się o tym na własne oczy podczas otwartego treningu jednej z polskich drużyn quidditcha – Warsaw Mermaids, w której gra czworo studentów Politechniki Warszawskiej.

Quidditch jest sportem koedukacyjnym – drużyna liczy 7 osób, z czego maksymalnie 4 osoby mogą być jednej płci, fot. Facebook Warsaw Mermaids – Quidditch Team